14 maja 2015

Motywacja do działania

Witajcie!

     Dzisiaj chciałabym poruszyć kwestię motywacji. Jest to popularny temat. Polacy posiadają skłonność do narzekania i braku ochoty do czegokolwiek. Niektórzy popadają w skrajność żyjąc spokojnie, bez problemów a zarazem bez ambicji i marzeń. Inni bardzo szybo się zapalają do jakiegoś pomysłu, po czym ich motywacja gaśnie po krótkim czasie...

     Czym jest motywacja? To siła która, ukierunkowuje nas do działania oraz rozwoju. Wyróżniamy motywację pozytywną oraz negatywną. Dzięki pozytywnej motywacji widzimy profity, które możemy uzyskać. Motywacja negatywna przedstawia nam niekorzystne konsekwencje braku naszych działań. Wizja porażki, bądź też kary finansowej potrafi zmobilizować dużą grupę ludzi. Istnieje drugi podział motywacji na zewnętrzna i wewnętrzna. Wewnętrzną motywacją nazywamy siłę, która drzemie w nas i potrafi pobudzić nas do działania. Zewnętrzna motywacja to natomiast to co z zewnątrz potrafi nas naładować zapałem, czyli ludzie w około nas, środowisko, artykuły i publikacje motywacyjne.

     Zazwyczaj staram się realizować swoje cele oraz spełniać swoje marzenia. Myślę, że moja motywacja do działania jest duża. Oczywiście to nie jest tak, że w każdej chwili swojego życia jestem w pełni zmotywowana. Tak jak każdemu zdarzają mi się gorsze dni a nawet tygodnie, kiedy nie mam sił ani ochoty by zrobić cokolwiek... Gdy wpadnę w taki dół ciężko jest mi powrócić z energią i chęcią do moich zadań. Staram się jednak nie poddawać i po każdym upadku mimo wszystko powstać.

     Od dawna spotykam się z pytaniami typu, jak ja to robię, że zawsze jestem chętna na różne propozycje, że zawsze mi się chce? Nigdy nie wiem jak powinnam odpowiadać na takie pytania, ponieważ nie znam na nie jasnej odpowiedzi. Nie wiem jak ja to robię. Trochę mnie smuci taki stan rzeczy, ponieważ przy takich pytaniach mam okazję przekazać innym jakiś rady, by zaczęli Niestety nie znając odpowiedzi, nie mogę powiedzieć nic budującego. Oczywiście mam swoje podejrzenia i przemyślenia na ten temat. Nie chcę jednak mówić czegoś, czego sama nie jestem pewna. Nie chcę się tutaj wymądrzać ogromnym doświadczeniem życiowym, bo nie uważam, bym takie posiadała. Mam tylko kilka zasad, którymi staram się kierować

     Po pierwsze staram się przede wszystkim by wszystkie zajęcia czy to praca, czy hobby czy też wszelkiego rodzaju aktywności bardzo mnie ciekawiły a wręcz pociągały. Zazwyczaj segreguję wszystkie propozycje czy też pomysły, które wpadną mi do głowy. Zadaje sobie wtedy pytanie, czy to mnie interesuje, ciekawi i czy mam chęci do angażowania się w daną sprawę. Może jestem idealistką, która chce robić w życiu tylko to, co będzie moją pasją. Wiem, że taka droga nie jest prosta...

     Po drugie ogromną motywacją dla mnie jest ukierunkowanie na dany cel. Jeśli widzę przed sobą coś co bardzo chcę zrealizować, coś co jest dla mnie bardzo ważne, to rośnie moja siła do działania. Zauważyłam taką zależność, że gdy tracę z sprzed oczu cel, moja motywacja powoli się wypala... Kluczem jest to by nie stracić celu sprzed oczu. Nie mam oczywiście na myśli dążenia po trupach do celu. Chodzi mi jedynie o to by starać się być przez cały czas ukierunkowanym na drogę do realizacji naszych zamierzeń.

     Oczywiście popełniam również błędy. Zdarza się, że zaangażuję się w coś, co zupełnie mnie nie ciekawi. Są również sytuacje gdy się okazuje, że fajny pomysł okazał się jedynie marnowaniem czasu. W sytuacjach gdy zorientuje się, że zajmuję się czymś do czego straciłam całkiem motywację, co mnie nudzi, drażni bądź nieciekawi a jedynie pożera mi czas jak najszybciej wycofuję się z tej aktywności. Na szczęście mam taki charakter, który nie potrafi tkwić zbyt długo w niekomfortowych dla siebie warunkach. Nie wyobrażam sobie sytuacji bym tkwiła w czymś przez połowę mojego życia nie mając do tego choć krzty zapału. To by mnie z biegiem czasu chyba zabiło...

     Jak widzicie motywacja do działania jest bardzo ważna. Siła, która napędza nas do realizacji swoich zamierzeń jest co najmniej połową sukcesu. Bez motywacji nie da się zrealizować czegokolwiek bez realnej szkody dla siebie samego. Życzę Wam odnalezienie zajęć, które będą Was pociągać a wizja sukcesu, nawet najmniejszego będzie Was nakręcać pozytywną energią :)

Pozdrawiam!
Magunia

11 maja 2015

Pisanie - moja miłość

Witajcie!

     Od dziecka lubiłam pisać. Cały czas coś bazgrałam :) Zaczynałam chyba dość standardowo, czyli od dzienników i pamiętników. Podczas mojego dzieciństwa oraz gdy byłam nastolatką zapisałam ogromne ilości zeszytów, notesów oraz specjalnych pamiętników. Teraz gdy czytam czasami te zapiski jestem zarazem rozbawiona i zażenowana. Nie mam jednak zamiaru ich wyrzucić. Są to dla mnie bardzo cenne wspomnienia.

     W gimnazjum zaczęłam przerzucać się na formę elektroniczną. Zaczęłam tworzyć pliki z moimi przemyśleniami. Przetestowałam także dużą liczbę programów komputerowych do prowadzenia pamiętników. Pisanie w tej formie nie przypadło mi jednak specjalnie do gustu. Jestem raczej tradycjonalistką. Osobiste przemyślenia uwielbiam przelewać na papier a nie wystukiwać na klawiszach. Wszystko się zmieniło gdy po niedługim czasie zaczęłam swoją przygodę z internetem. Założyłam pierwszego bloga i przepadłam. Od 2004 roku stworzyłam i prowadziłam wiele blogów na przeróżne tematy. Pierwszy blog jest w sieci do dziś. Mam względem niego ogromny sentyment. Niektóre blogi natomiast okazały się porażką i zostały przeze mnie skasowane bardzo szybko...

     Wszystko się zmieniło gdy zaczęłam pisać bloga o Magdzie M. Na początku notki były krótkie i wręcz straszne. W ten blog włożyłam wiele czasu, energii a przede wszystkim serca. Byłam bardzo zaskoczona kiedy z biegiem czasu zorientowałam się, że notki są coraz lepsze. Nie sądziłam, że pisząc dalsze losy bohaterów serialu można aż tak poprawić swoje umiejętności pisania. Jeszcze większe zaskoczenie przeżyłam gdy okazało się, że mój blog zaczął zdobywać popularność. Im więcej się działo, tym więcej miałam poweru do pisania. Powstało ponad 390 notek! Dążyłam do tego by codziennie publikować nowy post. W chwili obecnej sama siebie podziwiam, że pomimo bycia w liceum potrafiłam być taka konsekwentna.

     W trakcie tego niesamowitego czasu ciągłego tworzenia dalszej historii Magdy Miłowicz i Piotra Korzeckim zakochałam się w pisaniu. Pisałam wszędzie. W domu, w szkole, na rodzinnych spotkaniach, w podróżach itd. W tamtych czasach tablety nie były popularne a telefony zawierały tylko bardzo proste i ubogie notatniki. Gdy nie miałam dostępu do internetu pisałam w moim notatniku. Po powrocie do domu pierwszym zadaniem było dla mnie przepisanie wszystkiego do komputera. W tym okresie zaczęło rodzić się we mnie marzenie by wydawać książki. Marzenie to dodawało mi zapału do jeszcze większego szkolenia swoich umiejętności pisania. Byłam przekonana, że w najbliższym czasie uda mi się wydać pierwszą książkę...

     Niestety gdy poszłam na studia mój blog zaczął umierać. Nie mam tutaj na myśli, tego, że studia były dla mnie takie czasochłonne. Na odejście od pisania złożyło się wiele czynników. Po pierwsze po zakończeniu emisji serialu z czasem blogi z opowiadaniami o Magdzie zaczęły pomału zanikać. Tylko te cieszące się popularnością utrzymały się dość długo. Choć wydaje się to niewiarygodne to mój blog był w gronie tych, które długo prosperowały pełną parą. Po drugie w moim życiu zaczęły zachodzić ogromne zmiany. Zawsze żyłam na pełnych obrotach, ale na studiach tempo to jeszcze przyspieszyło. Po trzecie pojawiły się nowe pasje, które pochłonęły mnie bez reszty. Cały czas czułam jednak pustkę. Brakowało mi pisania, lecz nie potrafiłam się zmobilizować by coś zmienić w tym temacie.

     Nie dawno podjęłam męską decyzję. Zakładam nowego bloga, który będzie symbolizował nowy rozdział w moim żuciu. Dzięki temu, że założyłam tego bloga, wróciłam do pisania. Zostałam mile zaskoczona, że po tak długiej przerwie tworzenie tekstów nadal sprawia mi ogromną przyjemność. Bałam się, że zapomniałam już jak dobrze pisać i systematycznie prowadzić bloga. Na chwilę obecną widzę, że moje obawy nie są słuszne. Pisanie jest chyba taką umiejętnością, której nie da się tak łatwo zapomnieć. W dodatku nie jestem już nastolatką. Dostrzegam, że moje pióro jest inne, bardziej dojrzałe a słownictwo w dużo większym stopniu rozbudowane. 

     Po publikacji ostatniego posta dostałam wiele pochwał od znajomych. Podobno mam talent. Nie jestem do tego tak 100% przekonana. Wiem, że chcę robić to co sprawia mi radość i daje poczucie spełnienia. Planuję również powrócić do pisania opowiadań i być może kiedyś wydam książkę. Było by to zrealizowanie moich marzeń :)

Pozdrawiam!
Magunia

9 maja 2015

Pomysł na siebie

Witajcie!

     Mam bardzo bogate grono znajomych. Rozpiętość wiekowa jest ogromna. Spora część znajomych wchodzi właśnie w dorosłe życie lub stara się weryfikować plany na przyszłość. Zawsze jestem zaskoczona faktem, że spora część młodych nie wie co chce robić w swoim życiu. Nie jest to oczywiście tak, że wszyscy młodzi ludzie są zagubieni. Istnieje spora grupa ludzi którzy już na etapie szkoły średniej potrafią się ukierunkować pod wymarzone i zaplanowane studia lub zawody. Niestety nie wszyscy są od razu zdecydowani na konkretne kierunki lub zawody...

     Skąd to się bierze? Do końca sama nie wiem. Myślę, że w dużym stopniu jest to konsekwencja złego systemu edukacji w Polce. Uczeń w naszym kraju jest zasypywany ogromem informacji z wszelkich przedmiotów. Nie jest w stanie skupić się na danej dziedzinie, tym co go interesuje oraz tym do czego ma smykałkę. Oczywiste jest, że wiedza ogólna jest bardzo ważna, ale po co np. zapalonemu historykowi dokładna wiedza na temat skomplikowanych reakcji chemicznych? Z tego co wiem sytuacja powoli się zmienia, ponieważ już w liceum możemy wybierać przedmioty do matury na których skupiamy się od drugiej lub trzeciej klasy. Takie podejście jest bardziej sensowne i praktyczne.

     Osoba, która nie wie co ma robić w życiu ani jaką drogą ma iść jest zagubiona. Dłuższe trwanie w takim stanie niewiedzy może powodować rozdrażnienie bądź przygnębienie. Często powtarzająca się historia wygląda następująco. Osoba niezdecydowana idzie na studia za radą innych bądź bazując na bardzo słabych przesłankach. Po pierwszym roku taki student bardzo często rzuca kierunek i szuka innego w nadziei, że wreszcie odnajdzie swoje miejsce. Jeśli poziom niezadowolenia nie jest bardzo wysoki, kończą kierunek i trafiają do pracy, która ich nie interesuje. Życie w takim stanie jest niszczące a zarazem bardzo smutne.

     Od gimnazjum miałam pomysł na siebie. Wiedziałam co lubię i co bym chciała robić. Oczywistym jest to, że kilka razy zmieniłam plany, ale to jedynie dlatego, że miałam kilka rzeczy, które mnie ciekawiły i pociągały a musiałam zdecydować się na jedną opcję. Gdy w drugiej klasie liceum zdecydowałam się że pójdę na prawo, zrobiłam wszystko by się na nie dostać. Choć same studia wyglądały trochę inaczej niż się spodziewałam, skończyłam je i to jest mój sukces. Nie raz myślałam, żeby rzucić kierunek i pójść na inny. Nowe zawsze wydaje się ciekawsze i potrafi nieźle kusić. Na szczęście oparłam się tej pokusie i to jest mój powód do dumy. Teraz wiem, że jeśli zrezygnowałabym z prawa, bardzo żałowałabym tej decyzji!

     Choć w tej chwili nie pracuje w zawodzie i nie planuję w nim pracować niczego nie żałuję. Jestem dumna z tego co osiągnęłam. Studia robiłam tylko i wyłącznie dla siebie, by rozwinąć swoje zainteresowania oraz móc pomagać ludziom z problemami. W chwili obecnej poszukuję kariery, która będzie dla mnie. Nie chodzi mi o to, że nie wiem gdzie mam pracować. Ogólnie wiem w jakich sektorach chcę się obracać i jak wygląda moja praca marzeń. Po prostu poszukuję sposobu,  by pasja  była moją pracą. Moje wyobrażenia potrzebują sprecyzowania. Miałam przez chwilę pracę dla samej pracy. Ja jednak tak nie mogę. To mnie wypalało a nawet zabijało jakąś część mnie. Wiem, że uda mi się odnaleźć miejsce dla mnie w sektorze zawodowym. Na wszystko potrzeba jedynie czasu, zapału, oraz pomysłu :)

      Pewnie jest to bardzo dziwne, ale gdy dowiedziałam się, że tak wiele osób nie wie, co chce robić w przyszłości, to przeżyłam szok. Było mi ciężko uwierzyć że są osoby, które się miotają bądź też całkowicie nie wiedzą kim chcą być. W moim świecie, w którym zawsze planowałam i planuję dużo do przodu to było jak zderzenie z zupełnie inną rzeczywistością... Zaskoczenie było jednak obustronne. Ludzie, którzy poszukują siebie zawsze są zaskoczeni, że wiedziałam tak szybko czego chcę i za tym poszłam. Czasami dochodzi do tego, że nie potrafią one uwierzyć że są ludzie, którzy są świadomi siebie i realizują się według planów i założeń. Na takim spotkaniu bądź też rozmowie jestem zasypywana pytaniami: skąd wiedziałam, czego chce? jak to rozpoznałam? ile czasu zajęło mi poszukiwanie? czy byłam całkowicie pewna swoich planów?

     Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie ten temat. Stąd ta notka. Nie chcę wyjść przed Wami na osobę zarozumiałą czy zuchwałą. To nie jest tak, że się przechwala, że jestem tak wspaniale ogarnięta. Ten post ma jedynie na celu nakreślenie realnego problemu. Chciałam jedynie podzielić się z Wami moimi przemyśleniami oraz zapytać Was o zdanie. Czy spotkaliście się z tym tematem? Czy wiedzieliście co chcecie robić? Czy macie w około siebie takich "skoczków", którzy miotają się między profesjami?

Pozdrawiam!
Magunia

7 maja 2015

Pierwszy post

Witam Was serdecznie!

     Jest to pierwszy post, więc chciałabym się Wam przedstawić. W internecie posługuje się ksywką Magunia, w grudniu skończyłam 26 lat i jestem z Pomorza. Moje zainteresowania? Jest ich bardzo duża liczba, a w dodatku są bardzo zróżnicowane. To jest zdecydowanie temat na osobną notkę :) Może kiedyś Wam o nich opowiem.

     Już prawie zapomniałam jakie to uczucie pisać blogi. Powracam do pisania po dłuższej przerwie. To nie jest mój debiut blogowy. Blogi zaczęłam prowadzić od 08.03.2004 r. Miałam ich kilka. Jedne były ulubione, drugie odniosły sukces, a inne były pomyłką i zostały skasowane. Przez ostatnie cztery lata zaprzestałam pisanie. W tym czasie założyłam jednego bloga o Autostopie . Niestety nie wyszło mi prowadzenie go zgodnie z moimi oczekiwaniami. Mam co do tego bloga pewne plany ale opowiem Wam o nich w kolejnej notce. 

     Do pisania chciałam powrócić na moim osobistym blogu, który założyłam jako pierwszy właśnie w marcu 2004 r. Niestety Mój blog Magunia był na Onecie a odkąd Onet połączył się z Blogiem.pl obsługa, szablony oraz prowadzenie bloga stały się katorgą! Próbowałam odświeżyć szablon, ukryć prawie wszystkie stare posty by zostały dla mnie na pamiątkę, a zostawić ważne notki jako kamienie milowe mojego życia, a prowadzenie rozpocząć od nowa. Niestety zniszczyłam jedynie stary dobry szablon, nie mogłam zapanować nad widget'ami a notki zaczęły przepadać w czeluściach internetu. W takiej sytuacji postanowiłam zostawić blog Magunia w takim stanie jakim go zostawiłam, bo jest dla mnie ogromnym kawałkiem historii a w celach powrotu do blogowania założyłam ten o to nowy blog.

   Skąd pojawił się pomysł by ponownie powrócić do pisania bloga? Brakowało mi pisania. W tym czasie gdy nie prowadziłam żadnego bloga nie nie pisałam, nawet do szuflady... Wiem, że mogłam powrót rozpocząć pisaniem dla siebie, a nie od razu wracać do Internetu. To jednak nie jest to samo. Blog daje możliwość pokazania swoich tekstów większej liczbie odbiorców. Po drugie pisanie bloga motywuje do systematyczności. Pisanie do szuflady nie jest dla mnie niestety motywujące. Wiem, że bardzo szybko bym je zarzuciła albo pisała bardzo rzadko...

   Czy tu zostanę? Chciałabym, naprawdę. Zrobię wszystko by prowadzić ten blog regularnie, tak by mieć powody do satysfakcji. Módlcie się by mi się udało :)

Pozdrawiam
Magunia